poniedziałek, 17 listopada 2014

"Przepraszam kochanie"

"Powiedziała, że wyjeżdża, wyjeżdża do Paryża, do Francji. Zostawia mnie, zostawia samego z tym wszystkim. W sumie chyba sobie na to zasłużyłem. Może jakbym nie był takim idiotą to by nie wyjeżdżała, może jakbym powiedział jej wcześniej co do niej czuje nie było by tej głupiej sytuacji. Teraz ona prze zemnie wyjeżdża. Tracę ją, każdy z nas ją traci. Czemu ja siedzę i się nad sobą użalam zamiast iść i ją przekonywać aby została, czemu tego nie zrobię, a tak już wiem, bo jestem tchórzem, tak przy niej zawsze tchórze. Nie teraz nie stchórzę, teraz będzie inaczej, jeśli mnie nie wysłucha i wyjedzie to ja wyjadę za nią i nie pozwolę jej odejść. Ona musi zostać, musi zostać dla mnie. tylko..."
-...co ja tu jeszcze robię?-to już powiedział na głos i łapiąc w biegu kluczyki od samochodu wybiegł na zewnątrz. Wsiadł do samochodu, przekręcił kluczyk i...nic. Spróbował jeszcze raz i znowu nic.
-Cholera!-wrzasnął. Nie próbując już dłużej wyszedł z pojazdu i zaczął biec w stronę domu blondynki. Nie mógł pozwolić aby wyjechała, musiał ją powstrzymać teraz albo za trzy dni wszędzie do tego pieprzonego samolotu i poleci na drugi koniec świata. Biegł ciągle myśląc o jej cudownych szmaragdowych oczach, złotych lokach, delikatnym melodyjnym głosem i pełnych, ponętnych ustach. Dobiegł. Wreszcie tam był. Wreszcie był pod jej domem. Podchodząc coraz bliżej serce mocniej kołatało, a oddech stawał się płytki. Chciał zrezygnować już przy samych drzwiach chciał się odwrócić i najzwyczajniej w świecie uciec, uciec jak najdalej ale tego nie zrobił. Choć huczało w nim, że lepiej uciec, że mu się nie uda, że i tak stchórzy on zebrał w sobie odwagę i zadzwonił do drzwi. Po niedługiej chwili otworzyła mu, była zdziwiona jego obecnością lecz w środku...cieszyła się, tak cieszyła. Nawet jeśli przez niego cierpiała to i tak był dla niej ważny i nigdy nie przestał. Nawet jeśli ją okłamał mogła mu to wybaczyć, wybaczyła mu, bo go kochała, a dla osoby, którą się kocha zrobi się dla niej wszystko.
-German.-powiedziała cicho.-Proszę wejdź.-wskazała ręką na mieszkanie.
-Widzę, że już się spakowałaś.-powiedział starając się ukryć smutek.
-Jeszcze nie do końca ale nie wiele mi zostało.-opowiedziała lekko unosząc kąciki ust.
-Jesteś pewna, że to dobra decyzja?-zapytał ni stąd ni zowąd.
-To wielka szansa.-odpowiedziała.
-Nie o to pytałem.-powiedział pierwszy raz patrząc w jej oczy.
-Co ty byś zrobił z tak...
-Nie rozmawiamy o tym co ja bym zrobił tylko o tym czy jesteś pewna swojej decyzji.-powiedział nieco ostrzej przez co w kącikach oczy Angie zebrały się łzy.
-Co mam ci odpowiedzieć?-zapytała lecz nie uzyskawszy odpowiedzi mówiła dalej.-Nie jestem pewna czy chcę wyjechać. Wolałabym zostać tu w Buenos Aires ale nie mogę zmarnować szansy, którą dostałam.-powiedziała powstrzymując łzy cisnące jej się do oczu.
-Zastanów się czy tam będziesz szczęśliwa? Czy będziesz miała z kim porozmawiać? Tu masz rodzinę, przyjaciół. Nie możesz tego zaprzepaścić, nie możesz zostawić mnie samego.-powiedział, a kobieta otworzyła usta ze zdziwienia. Po chwili do bruneta dotarło co powiedział i chciał to odkręcić ale nie umiał, a może nie chciał. Chciał tylko tego aby ona została z nim w Buenos Aires, żeby znów codziennie widział jej cudowny uśmiech, który rozpromieniał mu cały dzień i jej oczy śmiejące się  do niego.-Powiedz coś.-powiedział łapiąc jej twarz w swoje dłonie i zmuszając aby spojrzała w jego oczy.
-Co mam powiedzieć?!-wrzasnęła.-No co? Mam ci powiedzieć, że cię kocham i nie wyjadę? Uwierz mi albo nie ale długo zastanawiałam się nad tym wyjazdem! Długo zastanawiałam się nad opuszczeniem Violetty!-w jej oczach zaczynały pojawiać się łzy ale powstrzymywała się od płaczu.-Ale najdłużej zastanawiałam się czy będę mogła wyjechać i żyć tam bez ciebie!-on się nie odezwał, a ona postanowiła mu powiedzieć wszystko co do niego czuje.-Zanim cię poznałam moje serce było zamrożone, odcięte od jakichkolwiek uczuć, chowało swoje cierpienie w środku nie pokazywała innym co się mu stało, nie śmiało się tylko ciągle w środku płakało, płakało od bólu zadanego parę lat wcześniej. Gdy cię znów zobaczyłam coś się zmieniło, lód zaczął topnieć, a ja sama zaczęłam się uśmiechać. Z dnia na dzień lodu było mniej, a gdy już całkiem znoił, ty...-poleciała jej łza.-znów sprawiłeś, że cierpiało, zniszczyłeś to co sprawiało, że jest bezpieczne, skleiłeś je, a następnie potłukłeś na dziesięć razy więcej kawałeczków niż było. Zraniłeś je, ale ono ciągle cię kocha i nie umie przestać, ciągle ci wybacza myśląc, że wszystko się ułoży i będzie inaczej.-zakończyła swój monolog mając już całą twarz mokrą od łez, a on nie wiedział co powiedzieć, nie wiedział, że tak cierpiała, nie wiedział, że tak mocno ją zranił. Próbował coś powiedzieć ale nie umiał, nie umiał jej powiedzieć jak bardzo żałuje tego jak postąpił, jak bardzo żałuje, że ją odepchnął. Nie mogąc nic z siebie wydusić podszedł do niej, ponownie złapał jej delikatną twarzyczkę w dłonie i delikatnie lecz czule pocałował. Pocałunek był delikatny i przekazali w nim to czego nie dało się przekazać słowami. Po odsunięciu się od siebie ich twarze były bardzo blisko siebie.
-Przepraszam kochanie.-wyszeptał.-Wybaczysz mi?-zapytał po chwili.
-Już dawno ci wybaczyłam.-powiedziała ponownie łącząc ich usta razem. Ten pocałunek nie był taki jak tamten, był bardziej namiętny i zachłanny z chwilą stawał się coraz bardziej ostry. Od tego momentu mieli wiele zawirowań i wątpliwości ale przetrwali, wzięli ślub i żyli długo i szczęśliwie.
******************************************
Hola!!!
Tu Wiktoria :)
(nie)cieszycie się???
Oceniajcie :D

środa, 27 sierpnia 2014

Ślub, ślub, ślub i Germangie xD

 Chciałabym zadedykować ten rozdział kilku osobą :P
Justynie (Pitowej)
Nikoli :P
Ali <3

Pewnego pięknego dnia w stolicy Argentyny było słychać roześmianych przechodniów spacerujących po cudownym parku. Dzień jak każdy inny ale nie dla niego, nie dla inżyniera samotnie wychowującego córkę, German Castillo. Ten człowiek jutro bierze ślub z osobą, którą "kocha". Lecz ciągle nie może zapomnieć o swojej młodej i pięknej szwagierce - Angeles. Codziennie rano gdy się budzi myśli o niej, jakby cały czas przy nim była.


2 dni wcześniej
German
 Już za 3 dni mój ślub. To chyba moje 3 podejście i mam nadzieje, że tym razem udane (oj jeszcze się  zdziwi) Muszę przyznać, że trochę się boje dnia zaślubin, ponieważ nie jestem pewny swoich uczuć do Priscilli. Nie, German nie możesz tak myśleć. Wyjdziesz za Angie. CO? NIE! Za Priscille.. Tak, za Priscille.

Angie
   Już za 3 dni bierze ślub... Nie wiem jak ja to przeżyje. Po co w ogóle mnie zapraszał? Nie wie, ze nadal do niego coś czuje? Tak, nadal. Myślałam, ze po wyjeździe do Francji zapomnę o nim. I naprawdę tak się stało. Po 3 miesiącach wielkiej rozpaczy i tęsknoty wreszcie o nim zapomniałam. Na chwilę.  Gdy tu wróciłam moje wszystkie starania poszły na marne. Ponownie się w nim zakochałam. (3 raz) Myślałam, ze w Argentynie zostanę już na zawszę, ale jeśli się żeni, to po co mam dalej siedzieć tu i tak strasznie cierpieć? Postanowiłam, że za tydzień lecę powrotem do Paryża.



German
  Wybrałem się na spacer po parku aby przemyśleć tą całą sprawę ze ślubem. Zacząłem wątpić czy to na pewno dobry pomysł. Priscilla to osoba w której z początku się zauroczyłem, ale to uczucie minęło z biegiem miesięcy. Właściwie to ona jakby wymusiła te zaręczyny. Szedłem cicha alejką gdy w pewnym momencie usłyszałem cichy szloch. podszedłem w miejsce z którego wydobywały się odgłosy. Zobaczyłem tam... Angie? zabawiającą się z Matiasem Siedziała na drewnianej ławeczce obok małego jeziorka i płakała. Szybko do niej podbiegłem. 
-Angie? Co się stało?
- German? Co ty tu robisz, nie powinieneś szykować się teraz na ś-ś-ślub?
- Yyy... Nieważne. Dlaczego płaczesz?
- A czego w ogóle cię to obchodzi? Dlaczego nie siedzisz teraz ze swoją Pris?
- Dobrze, jeśli nie chcesz mówić, to nie mów, ale nie mogę przejść obojętnie kiedy widzę, ze się smucisz. Muszę cię jakoś pocieszyć. Może zaproszę cie na lody? Albo na jabłka w karmelu? Pamiętasz?-powiedziałem przypominając sobie sytuację sprzed paru 2 lat.
-Tak.-powiedziała uśmiechając się do mnie uroczo co odwzajemniłem, przetarła lekko łzy i spojrzała na mnie pewniejszym wzrokiem.
-To co idziemy?-zapytałem przechylając lekko głowę.
-Tak.-"Jaki jej uśmiech jest piękny...."- pomyślałem
---------------------------------------------
 Przeszliśmy kawałek od budki z jabłkami i usiedliśmy na ławce, na tej samej ławce co 2 lata temu.
-Zupełnie tak jak dwa lata temu.-zaśmiała się moja towarzyszka.
-Nie zupełnie.-również się zaśmiałem ale ona chciała wyjaśnień.-W tedy nie wiedziałem, że jesteś siostrą Marii, inaczej się ubierałaś...
-Inaczej?-musiała mi przerwać.
-Mniej poważniej, nie sugeruję, że nie byłaś poważna tylko tak się ubierałaś.-Jakoś wybrnąłem.-I w tedy nie byłem w tobie...-chyba się zagalopowałem.
-Nie byłeś we mnie...?-zapytała patrząc na mnie podejrzliwie.
-Yyyy...nie ważne.-czułem się trochę nie zręcznie.
-Powiedziałeś "A" powiedz "B".-dociekała.
-Chodź przejdziemy się.-próbowałem zmienić temat.
-Nie chcesz nie mów ale ja i tak to z ciebie wyciągnę.-zaśmiała się wstając.-To gdzie idziemy?-zapytała.
-Zobaczysz.-powiedziałem lekko ciągnąć ją w swoją stronę. Szliśmy w milczeniu, nie śmiałem odezwać się nawet słowem, wszystkie moje myśli byłe teraz przy blondynce idącej obok mnie.

Angie
Przez wspólną drogę myślałam o tym o chciał powiedzieć German. "W tedy nie byłem w tobie... W tedy nie był we mnie...Co? Jaki w tedy nie był we mnie był we mnie xD . Może kiedyś się dowiem. Trudno." Po skończeniu rozmyśleń skupiłam się bardziej na moim towarzyszu i na drodze, którą czuję, że znam, a tak naprawdę nie, chociaż może po prostu jej nie pamiętam.
-Gdzie idziemy?-odważyłam się zapytać.
-Spędzimy razem cudowną noc oj uwierz mi kochanie. Naprawdę nie poznajesz tej drogi?-klepnął mnie w pośladki. zapytał.
-Zapowiada się ciekawie. Nie, jakoś jej za bardzo nie kojarzę.-powiedziałam łapiąc go za czuły punkt powiedziałam szczerze, nie kojarzyłam tej drogi.
-Chcesz małą podpowiedź?-zapytał na co ja tylko skinęłam głową.-Chodziliśmy tą drogą kiedy Viola była mała, a Maria w trasie.-powiedział, a ja pomału zaczęłam kojarzyć to wszystko. Bardzo się tu pozmieniało od mojej ostatniej wizyty na...polanie.
-Boże jak mnie tu dawno nie było.-powiedziałam zakrywając twarz dłońmi.
-Czyli jednak pamiętasz?-zapytał z uśmiechem.
-Nie wiem jak mogłam zapomnieć.-powiedziałam jak małe dziecko.
-O tym porozmyślasz innym razem.-przerwał mi i pociągnął w stronę światła xD. Wyszliśmy na nie dużej polance. Podeszliśmy na środek i odwróciliśmy się w stronę jeziora 'w środek, którego wychodził Wath? most. Razem z Germanem podeszliśmy na sam koniec i usiedliśmy na końcu zamaczając bose stopy w ciepłej cieczy.
-Jak za starych dobrych czasów.-szepnął powoli wprost do mojego ucha przez co przeszły po moim ciele ciarki.-Coś się stał?-chyba to zauważył.
-Nie po prostu trochę mi...zimno po plecach.-tak blef na szybcika. On tylko okrył mnie swoją marynarką po czym objął ramieniem. Korzystając z okazji wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
-Już cieplej?-zapytał powoli.
-Trochę.-tak szczerze chyba wiadomo, że nie było mi zimno po prostu musiałam coś wymyśleć, a zrobiłabym wszystko aby ta chwila trwała wiecznie.
-Może jeśli ci zimno to wracajmy?
-Jeszcze chwilę. Plosię.-spojrzałam w jego czekoladowe oczy, w których odbijało się tysiące gwiazd. Ile my tu siedzieliśmy???.
Narracja trzecioosobowa
Zaczęli tonąć w swoich oczach. Nie wiedzieli co się dzieje, czas stracił dla nich znaczenie, teraz liczyli się oni i to co się za chwilę stanie. Ich twarze zaczęły się zbliżać, a umysły jeszcze bardziej myśleć. Z każdą sekundą, każda nanosekundą ich twarze były coraz bliżej. Już tylko 10% (obejżycie Hitch'a to będziecie wiedzieć o co chodzi xD) odległości dzieliło ich wargi. Obydwoje chcieli zmniejszyć tę odległość ale bali się, bali się, że jeden krok za dużo może zniszczyć to co przez te ostatnie miesiące odbudowywali, mogło to zniszczyć ich...przyjaźń. Po chwili nie zważając na to co może się stać zbliżyli się do siebie i połączyli swoje usta w romantycznym, a zarazem namiętnym pocałunku. Już wszystko co się działo wokół nich przestał mieć znaczenie, już nie liczyło się, że ona jest siostrą jego żony, nie liczyło się to, że on za dwa dni bierze ślub. Teraz liczyli się tylko oni i to uczucie, które zawładnęło ich ciałami. Ich języki zaczęły ze sobą tańczyć oddając najszczersze uczucia, w tym pocałunku przekazali sobie to czego nie mogli słowami, przekazali sobie miłość i tęsknotę za byciem blisko siebie. Zaczęli się pomału od siebie odsuwać ale na nie znaczną odległość nadal ich twarze były blisko siebie, nadal chcieli aby ich ciała były blisko siebie. Na ich twarzach gościły cudowne uśmiechy, których dawno nie widzieli, nigdy nie byli tak szczęśliwi jak teraz, nigdy nie sądzili, że zdarzy się taka chwila, że zdarzy się chwila tak cudowna, że zapomną o całym świecie i będą razem. Ich oddechy pomału wróciły do normalnego stanu.
-Kocham cię.-wyszeptał powoli mężczyzna.-I nigdy nie przestałem.-dopowiedział po chwili.
-Chciałabym w to wierzyć.-powiedziała spuszczając głowę.
-To uwierz.-otulił jej głowę dłońmi (yyy...WATH!? "otulił jej głowę dłońmi" xD Jak on to zrobił iksde) i podniósł tak aby znów patrzyła wprost w jego oczy.
-Wierz ładnie mi to okazywałeś w tamtym roku.-zakpiła z jego słów.
-Fakt nie za dobrze cię traktowałem ale mi też nie było z tym łatwo.-powiedział jakby ktoś na nim to wymusił (traktowanie dla pewności).
-To czemu to robiłeś? Nie mogłeś ze mną spokojnie rozmawiać? Czemu cięgle doprowadzałeś do kłótni?-zadawała pytanie po pytaniu, a on nie wiedział jak na nie odpowiedzieć.
-Dobrze wierz, że rozum nie zawsze dopuszcza do głosu serce.-powiedział z zaciśniętymi zębami.
-Ale mogłeś mnie traktować tak jak...jak kiedyś, mogłeś mnie traktować tak jak przed śmiercią Marii, tak jak gdy nie wiedziałeś kim jestem. Czemu tego nie zrobiłeś? Czemu ciągle musiałam przez ciebie cierpieć? Możesz mi na to odpowiedzieć?-oczach blondynki zaczęły pojawiać się łzy. Przez ostatni rok traktował ją jak jakąś zużytą zabawkę, przyszła naprawiła ich problemy i została zastąpiona...Esmeraldą, a gdy okazało się, że panna "idealna" nie jest taka idealna znów sobie o niej przypomnieli, znów wróciła ciocia i Angie, znów zaczęła ich wspierać chociaż nigdy nie przestawała, zawsze stawiała ich szczęście ponad swoje ale już z tym skończyła i wyjechała.
-Nie wiem. Nie umiałem. Czułem, że z każdą spędzoną z tobą chwilą jeszcze bardziej nie będę chciał się od ciebie oddali, że jeszcze bardziej się w tobie...-urwał, nie chciał tego powiedzieć, nie chciał aby to wiedziała ale i tak gdzieś tam głęboko wiedziała, że ona już dawno to wie i czuje to samo.
-Jeszcze bardziej się we mnie...co do jasnej cholery CO!?-już któryś raz nie chce jej powiedzieć czegoś co ma z nią wspólnego.
-Nie chciałem się w tobie jeszcze bardzie zakochać,  rozumiesz?!-wrzasnął tak głośno, że chyba całe miasto go słyszało.-Nie chciałem się w tobie jeszcze mocniej zakochać, chciałem zapomnieć ale nie mogłem. Gdy byłaś w Paryżu ja ciągle o tobie myślałem, ciągle wspominałem nasze dawne chwile.-dodał, a po policzku blondynki spłynęła pojedyncza łza.
-Czyli mój plan się nie powiódł.-oznajmiła nie zacznie się uśmiechając.
-Jaki plan?-zapytał zmieszany mężczyzna.
-Plan aby o tobie zapomnieć.-powiedziała wstając z pomostu.
-To chyba dobrze?-zaśmiał się stając za nią.
-Nie, to właśnie źle.-nabrała powagi po czym odwróciła się do towarzysza.-Za 3 dni bierzesz ślub.-powiedziała, a następnie ucałowała jego polik i odeszła, a ona tam stał jak slup i gapił się w znikającą sylwetkę kobiety. Nie wiedział co ma o tym myśleć z jednej strony miała racje, a z drugiej...a z drugiej kompletnie się myliła. Kochali się ale bali się...bali się co by pomyślała Maria. German nie chciał już na to zważać, chciał aby ona zrozumiała, że to co robił robił po to aby jej nie zranić, a nie rozumiał, że przez to jeszcze bardziej ją ranił ale nie tylko ją ale i siebie. Angie wyjechała 2 dni po tym incydencie, nie została na ślubie, nie zniosłaby tego widoku, nie mogłaby. Miała lecieć 4 dni po ślubie szwagra ale nie chciała przebywać w towarzystwie jego i Priscilli.
---------------------------------------------


Dzień ślubu 
Przygotowania trwały pełną parą, panna młoda wróciła właśni od fryzjera razem z druhnami. Dzień radosny ale nie dla pana młodego i jego córki. Obydwoje nie cieszyli się z zaślubin matki Ludmiły i bruneta.

German
"Czemu ja to robię? Czemu się z nią żenię? Przecież jej nie kocham. Chcę po prostu szczęścia Violetty ale ten ślub dla niej też nie jest zbyt wesoły. Czemu byłem takim idiotą i nie zadziałałem w tedy kiedy mogłem tylko za wszelką cenę chciałem odsunąć się od Angie, o mojej ukochanej." Takie myśli kręciły mi się w głowie przed ceremonią, a ja nie mogłem nic na to poradzić, ciągle myślałem o Angeles. Nadszedł czas stoję przed ołtarzem i czekam na swoją "ukochaną". Idzie, a przednią jej i moja córka. Suknia panny młodej jest biała z lekkim odcieniem czerni, a druhny mają sukienki białe jak śnieg.

Violetta
"Zaraz wychodzimy. Nie wiem jak mój ojciec może się żenić z tą babą skoro kocha Angie." Myślałam zanim przerwało mi wołanie Ludmiły. Staliśmy wszyscy przed ołtarzem ale ja nie mogłam się skupić. "Muszę przerwać tę ślub, nie mogę dopuścić aby założyli sobie obrączki. Mam argumenty, które potwierdzę nie tylko ja ale i mój ojciec. Przecież widziałam jak całował się z Angie na polance. Jeśli to nie są dowody to ja już nie wiem." Nagle z ust księdza padły słowa "Jeżeli ktoś sprzeciwia się temu małżeństwu niech przemówi teraz albo zamilknie na wieki." Nikt nawet nie drgnął tylko na twarzy mojego taty widziałam zaniepokojenie więc gdy kapłan zaczął wygłaszać dalszy monolog ja zabrałam głos.
-Ja się nie zgadzam.-oczy wszystkich zgromadzonych zwróciły się w moją stronę. Pris zabijała mnie spojrzeniem, a tata i Ludmiła patrzyli na mnie dziękująco.
-Dlaczego?-zwrócił się w moją stronę kapłan.
-Bo wy się nie kochacie.-tego nie powiedziałam ja tylko...Ludmiła.
-Ale skąd takie przypuszczenia?-zapytała para młoda.
-Bo całowałeś/łaś się z Angie/tatą.-powiedziałam razem z Ludmiłą. W czymś się zgadzałyśmy, w tym , że nasi rodzice nie powinni byli brać ślubu.
-STOP!!! PRZERWAĆ CEREMONIĘ!!!-wszyscy zwrócili wzrok w stronę wrót do kaplicy.
-Tata/Ezequiel!-wrzasnęła matka z córką.
-Trochę się pan spóźnił.-oznajmił mój tatuś.
-Już się pobraliście?-zapytał spuszczając głowę.
-Nie nasze córki były szybsze.-zaśmiał się.
-Czyli ślub się nie odbył i już nie odbędzie?-dopytywał pełen ciekawości.
-Nie.-powiedzieli wszyscy stojący przy ołtarzu.


Narracja trzecioosobowa
Ślub się nie udał lecz nikt nie był tym faktem zasmucony, wręcz przeciwnie...wszyscy byli tym faktem szczęśliwi. Gdy wszyscy zebrani zostali przeproszeni do Germana dotarło to, że teraz ma szanse wszystko naprawić, teraz ma szansę być ze swoją prawdziwą i jedyną ukochaną. W momencie gdy kościół opuściło większość gości on niezauważony wsiadł do samochodu i kazał się zawieźć na lotnisko. Wysiadł i pędem udał się do kasy biletowej zakupił bilet za ocean i biegiem aby się nie spóźnić dotarł do odpraw. Zasiadł w fotelu i czekał na start. Czekała go 13 godzinna podróż, podróż do ukochanej, tak leciał do niej, leciał do kobiety, o której nieważne jakby chciał nigdy nie zapomni. Myślą o NIEJ zasnął.
-Podchodzimy do lądowania w Paryżu proszę zapiąć pasy i wyłączyć urządzenia elektroniczne.-głos stewardessy wybudził go ze snu. Wychodząc z lotniska zrozumiał, że nie wie gdzie mieszka jego ukochana i zaczął błądzić po ulicach stolicy Francji aż pod wieczór dotarł do wieży Eiffla. Postanowił na nią wejść i tak zakończyć ten dzień. Będąc na górze zobaczył JĄ, stała opierając się o barierki i patrzyła wprost przed siebie. Podszedł do niej od tyłu i zasłonił jej oczy rękoma, lekko podskoczyła ale po chwili wypowiedziała niepewnie jego imię.
-Skąd wiedziałaś?
-Co tu robisz? Nie powinieneś być teraz ze swoją żoną?-nie odpowiedziała mu tylko zadała pytanie.
 -Nie ożeniłem się Violetta i Ludmiła to przerwały, a jestem tu ponieważ chcę wszystko naprawić i błądzę po tym mieście od paru godzin i próbowałem cię znaleźć.-wytłumaczył po czym zaczął się do niej zbliżać i znów powtórzyła się sytuacja sprzed paru dni, znów zatrzymał się 10% odległości przed jej twarzą.
-Jeszcze raz odegrasz scenkę z Hitch'a, a cię uduszę.-powiedziała na co on się zaśmiał i złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Złapał ja za biodra, a ona zarzuciła mu ręce na szyję. (Niestety barierka na której opierała się Angeles odłamała się, pod wpływem wagi Germana i oboje zaczęli lecieć na dół) (buhahahahahahhahahahah XD)
Jednak zaraz oderwała się od mężczyzny.
- Chwila, chwila... Czyli jakby nie Violetta to wyszedłbyś za NIĄ? 
- Nie to ze bym wyszedł, mąż Pris też przerwał ślub...
- Ale ty nie odezwałeś się ani słowem, więc jakby nie Viola to siedziałbyś teraz z Priscillą, zapominając o mnie! A może ja jestem twoja tak zwaną "nagrodą pocieszenia"?! Przerwano ci ślub, więc wróciłeś do mnie! Ty dupku! Jak mogłeś!
- Nie! Nie! Nie! To nie tak! Nigdy bym o tobie nie zapomniał! Angie stój! Wracaj tu! wykrzyknął, ale było już za późno, blondynka ze łzami w oczach uciekła.
Mężczyzna stał jeszcze chwile w miejscu, przez głowę przeleciała (:D) mu myśli "A może to tak ma być? Może los specjalnie nie chce abyśmy ze sobą byli? Może to właśnie dlatego w tym wszystkim jest tyle trudu, zamieszania, nieporozumień? Może po prostu Angie nie jest dla mnie? Zasługuje na kogoś lepszego? Może rzeczywiście stchórzyłem? Ona miała racje? Jakby nie Viola to doszło by do ślubu... Ale nie! Dla byle kogo nie męczyłbym się 13 godzin w samolocie, po czym jeszcze nie znając jej dokładnego miejsca pobytu, obszukać cały Paryż!" - W tedy dotarło do niego - Dla nikogo jeszcze tak się nie starał, nikomu tak wiele nie poświęcił, nikogo tak bardzo nie.... kocha.
Bez większego namysłu szybko wsiadł do windy i zjechał z budowli. Przez to całe myślenie kobieta jego życia zdążyła ju z uciec. Ale on tak łatwo się nie poddał! wiedział jedynie, ze jej mieszkanie musiało być gdzieś niedaleko.
Przeszukał chyba z 8 hoteli gdy miał się poddać, gdy zobaczył ja, a raczej usłyszał. No, można powiedzieć, ze nawet nie był pewny, ze to właśnie Ona. Ale ten płacz poznałby wszędzie. Spojrzał za siebie i na jednym z balkonów wielkiego 5-gwiazdkowego hotelu dostrzegł postać.
Szybko wbiegł do środka. Odnalazł jej pokój i bez pukania można by powiedzieć "wleciał" do pomieszczenia. Dostrzegł Angie płaczącą na tarasie. Szybko do niej podbiegł, przykrył kocem i przytulił.
- Skąd wiedziałeś , ze tu jestem? - Zapytał dość łagodnie.. Jakby była przestraszona? A gdzie ta wściekłość? Widać, że po prostu była już tym wszystkim zmęczona...
- Widzisz.. ja znajdę Cię wszędzie, na każdym kontynencie, w każdym kraju, mieście... Taka już jest miłość.. Choćbyśmy nie wiem ile próbowali... i tak się znajdziemy, nasze serca się znajdą.. nasze usta połączą (co ja tu do cholery pisze?!/?) Nie mamy wyjścia, jesteśmy na siebie skazani.
Ona nie odpowiedziała.
- Może wejdziemy do środka, tu jest zimno? A ty przecież musisz być dziś w nocy gorąca (... Chyba naprawdę jest ze mną źle... Tak to jest WIKTORIA jak dale mi se pisać jednorazówkę o porze o której powinniśmy już spać XD)

Mine interwencion xD
-Jak dla mnie może być.-powiedziała oschle.
-Angeles.-zaczął błagalnie.-Czemu mi to robisz. Proszę cię zrozum w końcu, że cię kocham.
Słyszysz KOCHAM CIĘ!!!-wydarł się na połowę Paryża.
-Nie rozumiesz, że w to nie wierzę?-podniosła głos.-Nie umiem już ci uwierzyć.-ściszyła się.
-Proszę spróbuj. Akurat cię najrzadziej okłamywałem, znasz wszystkie moje tajemnice, znaczy większość moich tajemnic.-powiedział patrząc jej w oczy na co jej policzki lekko się zaczerwieniły, a jej kąciki ust podniosły.
-To wiem Jeremiaszu.-powiedziała akcentując imię pianisty.
-Wiem, wiem byłem idiotą i nie wiedziałem co robię ale teraz wiem.-powiedział niewinnie.
-Ale i tak jak wiedziałeś co do ciebie czuję i jak jest mi źle gdy mnie tak okropnie traktowałeś to i tak nic nie powiedziałeś nic nie zmieniłeś w swoim postępowaniu.-w jej oczach pomału zaczęły zbierać się łzy.
-Wiem byłem głupi ale to dla tego, że chciałem być blisko ciebie.-powiedział łapiąc ją za podbródek i wycierając pojedynczą łzę uniósł jej twarz tak aby na niego patrzyła.-Kocham cię.-powiedział po czym złączył ich usta w cudownym pocałunku. Blondynka na początku się opierała ale po chwili jej umysł przestał działać i zatopiła się w tej chwili, w tej chwili z NIM, ze swoim ukochanym. Obydwoje przekazywali w tym pocałunku swoją miłość i tęsknotę za swoją bliskością. Kochali się i nie mogli bez siebie żyć, każda kolejna chwila bez ukochanej osoby była dla niech jak wieczność, za każdym razem gdy się kłócili to nie cierpiała tylko jedna osoba, cierpieli oboje. Ich uczucie była tak silne, że przetrwało trudy minionego roku, zostali wystawieni na próbę, na próbę przed swoim uczuciem, chociaż mieli wiele upadków to teraz się podnieśli i unieśli (albo mi się zdaje albo to jest rym xD) się na nowo i na nowo...może nie na nowo ale...odbudowali swoje relacje, odbudowali swoją miłość. Oderwali się od siebie niechętnie aby nabrać powietrza. Patrzyli na siebie, a on ponownie powtórzył słowa wyznające jej co czuje lecz tym razem nie powiedziała nic niemiłego lecz odpowiedziała mu, że również go kocha.
-Może obejrzymy jakiś film?-zaproponowała blondynka.
-Z przyjemnością, a jaki?-zapytał uśmiechnięty brunet.
-Jesteśmy we Francji to może "Miłość po francusku"?-zapytała.
-Romansidło.-powiedział zdegustowany mężczyzna.
-Ale ja plosieee...-dołączyła do tego minę smutnej pięciolatki.
-Ale jeśli zasnę to nie będzie moja wina.-powiedział chichocząc.
-Aj śpij sobie, bo w nocy ci nie dam. Jak coś to cię obudzę.-poinformowała go całując w policzek.
-To proszę włączaj te "tortury"-zażartował.
-Siadaj przed telewizorem, a ja zrobię popcorn i przyniosę film.-wskazała mu drogę, a sama podążyła do kuchni aby przyrządzić słoną przekąskę. Nie zdążyła wyjąć popcornu z mikrofali, a już poczuła "nieznajome" ręce na swojej tali i przyjemny dotyk warg ukochanego na prawym obojczyku. Z przyjemnością oddała się tym pieszczotą lecz po chwili zdała sobie sprawę, że daje mu sobą manipulować więc odwróciła się do niego i musnęła jego dolną wargę.  

strefa +18 

Na początku delikatnie, a z czasem z coraz większą namiętnością i zachłannością. Mogliby tak w nieskończoność ale niestety muszą robić przerwy na oddychanie. Patrzyli sobie w oczy i nawet nie zauważyli, że blondynka siedzi na stole, a brunet ma całą rozpiętą koszulę "szczeny w dół GERMANGIE NA STÓŁ" xD teraz liczyli się tylko oni. German zaczął całować jej szyję, a później odsłoniętą część piersi.
-Może by tak wyjść z kuchni?-zapytała leżąca już na stole kobieta. Brunet tylko wziął ją na ręce i muskając jej wargi zaniósł do pokoju obok, w którym znajdowało się drewniane dwuosobowe łóżko. Ułożył ją delikatnie na jedwabnej pościeli, a sam umiejscowił się nad nią. Całowali się coraz zachłanniej, a w między czasie z ich ciał zaczęły znikać ubrania. Całowali się po całym ciele, nie ominęli ani jednego miejsca. Byli tylko oni, Paryż i..łóżko (Pablito się cieszy, że piszę xD). Nie hamowali się, teraz był ich czas. German zaczął zsuwać się coraz niżej aż dotarł to jej krocza, zaczął go powoli i delikatnie pieścić językiem na co ona przygryzła dolną wargę. Jego język zaczął wchodzić głębiej, a on coraz szybciej nim poruszał na wskutek czego Angie lekko jęknęła. Całując jej uda równocześnie pasował niedawno "odwiedzone" przej jego usta miejsce, podchodził coraz wyżej zostawiając za sobą mokre ślady języka. Odnajdując jej usta wpił się w nie jak wampir sączący najpyszniejszą, najczerwieńszą krew świata. Kobieta przewróciła go na plecy i teraz to ona penetrowała każdy zakamarek jego ciała. Dotarła do jego członka, zaczęła go pomału pieścić (Ja cię Pablo zabiję grrr xD) jego przyrodzenie znalazło się w jej ustach (Nie lubię pisać takich scen...Znaczy lubię ale się przy nich strasznie chichram xD Szkoda, że nie mam przy sobie zeszytu pełnym TAKICH scenek...Tak, tak Pablo mam taki xDDD). Po wykonaniu tej czynności podsunęła się do góry i również zachłannie złączyła ich usta. Po tych wszystkich zawirowaniach i problemach wreście stali się jednością (Tak na mojej gębie jest szczery uśmiech xDDDD) wiedzieli, że od tego wieczoru wszystko się zmieni. Germanowi przyspieszył oddech, Angie nie mogła powstrzymać się od krzyku. Byli wolni, mogli wszystko, nie myśleli o niczym oprócz tej rozkosznej intymnej chwili.


koniec strefy +18

Wycieńczeni leżeli koła siebie. Angeles wtuliła się w jego umięśniony tors, a on ostatkami sił przed śmieciom (no co wymęczyło go dziewczyna, a lata już nie te xDDD) gładził jej plecy.
-Kocham cię.-szepnął namiętnie do jej ucha, a po jej ciele rozeszło się jeszcze większe ciepło.
-Ja ciebie też.-odszepnęła po czym delikatnie go pocałowała.
Od tej chwili ich życie zmieniło się...zmieniło się na lepsze.
_________________________________
Pewnie zastanawiacie się jeśli ktoś to przeczytał xD "Kto to ten Pablito/Pablo?"
A więc ten Pablito to moja kochana Paulinka :*
Nie pytajcie mnie skąd to, bo i tak nie powiem...ona niech się pochwali :)
Zua ja :P
Myślę, że jedno się wam podobała, a Paulina ma w łeb, za to, że kazała mi opisywać tą końcówkę xD Ja przy opisywaniu takich rzeczy śmieję się jak nikt xD ◄----------ja tego nadużywam :P
Gdybyście wy zobaczyli co się działo pod czas pisania tego oto "cuda" to byście nie wyrobili :P
Mam nadzieję, że wszystko przypadło wam do gustu :P
A ja nie mogę pisać w TAKIM stanie...nie tam, że na kacu czy naćpana xDD tylko po prostu jestem nie do życie i tak jakby naćpana :P
Po prostu tymbark+zmęczenie mi nie służą xD
Zresztą sami zauważyliście na końcówce i pewnie tu w tym moim podsumowaniu :D
Tak ja nie chciałam się rozpisywać ale moje postanowienie jak zwykle weźmie w łeb i nawet nie będę wiedziała co tu napiszę, a później nie będzie mi się chciało tego poprawiać i będziecie skazani na moje głupoty :P
 Jednorazówka wyszła dłuższa niż chciałyśmy ale jest dobrze :P
Ale tak po moim "wielkim" powrocie to chyba się należy :)
A tak do daty wstawienia jednorazówki to ona miała się pojawić 1 września ale niestety nie była dopracowana :P Ale myślę, że opłacało się czekać :D
Szczerze ja już mam opowiadanie z tą jedno xD
Chciałam pisać "Następnego dnia" xD ale zrezygnowałam :)
Szczerze (nie obrażając mojego Pablitka xD) większość tego tu to ja napisałam ale ona się wykaże w mojej drugie zaczętej jedno :)
Zrozumiałaś?!?!?!
Mam nadzieję :)
Chcieliśmy wam dać jeszcze naszą rozmowę z fb jak zmienialiśmy wygląd i jak pisała się ta jednorazówka ale...za dużo z tym roboty xDD
mam nadzieję, że doczytaliście się sensu w tym...tym czymś xDDD ale jeśli nie to tu jest mniej więcej opisane..opisane..yyy...moje myśli xD, które mi teraz chodzą po głowie :P
Pablito masz jeszcze jeden raz w łeb, a wierz za co???
Nie???
To ci powiem: PRZYŚNIŁA MI SIĘ TA JEDNO 4 DNI Z RZĘDU!!!!!!!!!!!
---------
Hej, z tej strony Paulaaa czyli Pablito (nie pytać czemu XD)
Jest to nasza, wraz z Wiktorią, pierwsza wspólna jednorazówka.
Czy fajna? To już musicie sami ocenić :)
Wyszła za długa.. stanowczo, więc nie zdziwię się jak większość z was (śmieszne... czyta mnie teraz 2, 3osoby?) Ominęła polowe XD
Nie będę się tu rozpisywała i pisała "o niczym" jak powyżej XD
Witek (Tak masz nową ksywkę Wika :D) bardzo się postarała (szczególnie w strefie. +) Mam pytanie/nia
Z kim ja się zadaję? Dlaczego zadaje się z osobą która ma zeszyt pełny Takich scen?
I DLACZEGO ona mi go jeszcze nie pokazała?!"! . . . Taki wiek...
Dobrze, ja już kończę :)
Miałam się nie rozpisywać, ale jak zwykle wyszło, jak wyszło.
Piszcie jak wam się podobało pierwsze dzieło naszej współpracy i ... papap ;)